Znak Grupy zaprojektował
wiele lat temu Tomasz Fijałkowski |
Wszyscy się dziwią, że mija już trzydzieści lat od dnia, gdy na deskach Kutnowskiego Domu Kultury po raz pierwszy pojawili się młodzi aktorzy z Grupy Teatralnej „od jutra”. Nam wydaje się, że było to zaledwie wczoraj, lecz czas jest nieubłagany. Z drugiej jednak strony nikt nie odbierze nam tej ogromnej satysfakcji, iż mimo wielu niepokojów, złych czasów dla kultury i teatru, MY „robimy swoje”. Jesteśmy także święcie przekonani, że wejście w wiek świadomy to dopiero początek...
Naszą historię zaczniemy od hymnu Grupy. Jest nim wiersz Krzysztofa Lisowskiego, który zaistniał w spektaklu „Od jutra nikt...”. To właśnie ostatnim słowom wiersza Grupa zawdzięcza swoją nazwę. Od jutra daje nadzieję na lepszą przyszłość, na ciekawe pomysły, na wspaniałych ludzi, niesamowite spektakle. W 1995 roku Agnieszka Stolińska napisała do wiersza muzykę i od tej chwili śpiewamy „Zegar”. ZEGAR żył w tym zegarze śliskich mięśni tysiąc złote obrączki zatopione miasto szewc ten sam but od tysiącleci szyje tancerka pod gołym niebem ścina kwiaty wiosny odwieczne pytania zanurzone w wodzie i wieczne śniegi płyną ulicami byt wysokich krzeseł sankcjonują prawa i słońce krwiste wybucha nad dachy tajemne ptaki przekrzykują ciszę bezruch powietrza przygina ku ziemi nieznajomi oprawcy pukają do bramy od jutra nikt nie będzie nakręcał tu sprężyn (ze spektaklu „OD JUTRA NIKT...”) |
"od jutra" - próba opisu...
Choć oficjalnie za datę powstania Grupy przyjmuje się rok 1984, to ukształtowały ją wydarzenia znacznie wcześniejsze. W 1979 w Kutnowskim Domu Kultury powstał Teatr Małych Form. W 1983 Marzena Bielecka, Grażyna Błaszczyk, Dariusz Sikorski i Wojtek Waryszewski na podstawie tekstów Gałczyńskiego przygotowali żart sceniczny pt.: "Kominek zgasł".
Pierwszym instruktorem Grupy była Teresa Mosingiewicz, która do dziś dyskretnie czuwa nad tym, co robią.
Od roku 1990 instruktorem jest Krzysztof Ryzlak, a w 2013 Grupą zajęła się Dominika Staniszewska.
Do dnia dzisiejszego Grupa Teatralna "od jutra" przygotowała i wystawiła 38 spektakli, 10 monodramów, 6 koncertów benefisowych, organizowała wiele akcji teatralnych i koncertów na terenie miasta. Zdobyła także wiele nagród na festiwalach i przeglądach teatralnych na terenie całego kraju. Zespół jest także inicjatorem i uczestnikiem takich akcji artystycznych jak Letnie Spotkania Artystyczne, "Stacja Kutno" Ogólnopolski Konkurs Piosenek Honorowego Starosty Kutnowskiego Jeremiego Przybory.
Pierwszym instruktorem Grupy była Teresa Mosingiewicz, która do dziś dyskretnie czuwa nad tym, co robią.
Od roku 1990 instruktorem jest Krzysztof Ryzlak, a w 2013 Grupą zajęła się Dominika Staniszewska.
Do dnia dzisiejszego Grupa Teatralna "od jutra" przygotowała i wystawiła 38 spektakli, 10 monodramów, 6 koncertów benefisowych, organizowała wiele akcji teatralnych i koncertów na terenie miasta. Zdobyła także wiele nagród na festiwalach i przeglądach teatralnych na terenie całego kraju. Zespół jest także inicjatorem i uczestnikiem takich akcji artystycznych jak Letnie Spotkania Artystyczne, "Stacja Kutno" Ogólnopolski Konkurs Piosenek Honorowego Starosty Kutnowskiego Jeremiego Przybory.
Jak to się zaczęło... - wspomina Teresa Mosingiewicz

Grupa Teatralna "od jutra" ma 30 lat!
Myślę jednak, że wszystko zaczęło się od moich pierwszych prób stworzenia w Kutnowskim Domu Kultury teatru poezji. 14 grudnia 1979 roku premierą spektaklu "Gałczyński", rozpoczął swój żywot Teatr Małych Form. Potem był montaż poezji Haliny Poświatowskiej "Jeszcze jedno wspomnienie" (1981 r.), "Jest w nas ten głód życia" (1982 r.) i "Przeklęta litania" wg poezji Anny Janko (1983 r.). Wtedy właśnie do Teatru Małych Form przyszli nowi ludzie - Marzena, Grażyna, Wojtek, Darek. Najpierw z fragmentów "Zielonej Gęsi" Gałczyńskiego przygotowaliśmy żart sceniczny pt. "Kominek zgasł". Była to świetna zabawa, wspólne budowanie dekoracji, wymyślanie kostiumów.
Zżyliśmy się i poznali dobrze. Ale taka zabawa przestała wystarczać. Sięgnęliśmy do poezji współczesnej. Z tekstów Lisowskiego, Brylla, Kornhausera, Moczulskiego, muzyki Vangelisa ("Niebo i piekło"), z gestu, ruchu, światła i z drewnianych krzeseł zbudowaliśmy spektakl pt. "Od jutra nikt...". Była to bardzo żarliwa wypowiedź opracowywana i przebudowywana jeszcze wiele miesięcy po premierze. Wykonawcy uczyli się mówić i poruszać na scenie, ale nie to było najważniejsze. Najważniejsza była wypowiedź. Próby i wymyślanie scenariusza. Rozmowy. Najważniejsza była trąbka - symboli pobudki i wezwania do nowego. I słowa z wiersza Krzysztofa Lisowskiego: "Od jutra nikt nie będzie nakręcał tu sprężyn".
Ci młodzi ludzie mieli żarliwość i pomysły. Byli niecierpliwi i niespokojni. Z tego twórczego niepokoju w krótkim czasie, zapraszając do współpracy zaprzyjaźnionych recytatorów, zbudowaliśmy spektakl "Ocal przed czarną godziną".
Współczesne teksty poetyckie mówione były w atmosferze konspiracyjnego zebrania nad rozbiorową mapą Polski i przeplatane fragmentami Konstytucji 3 Maja. Spektakl zagrany był raz - 3 maja 1985 r. Na plakacie jeszcze Teatr Małych Form. Na koniec tego wieczoru wykonawcy zaśpiewali z towarzyszeniem gitary "Hymn wieczorny" Stanisława Barańczaka:
Ponad głowami i ponad słowami
ponad domami i ponad dymami
ponad dachami i ponad oddechami
zapada noc
Chyba w tym momencie wszyscy stwierdzili, że to już nie jest Teatr Małych Form, że tak daleko odeszliśmy od zabawy w "Kominek zgasł", że chcemy zrobić coś jeszcze i coś więcej.
I w tym momencie były matury Marzeny, Grażyny, Darka i Wojtka. I wymyśliliśmy Jesienne Spotkania Teatralne.
I postanowiliśmy ogłosić, że Teatr Małych Form umarł.
Narodziła się Grupa Teatralna "od jutra".
25 września 1985 roku w czasie Jesiennych Spotkań Teatralnych w holu KDK odbył się niesamowity wieczór. Zbiór ćwiczeń, etiud teatralnych, czyli "Runął już ostatni mur", rozpoczął się od rozgrzewki głosu, potem zabawa w berka i etiudy: "złość przed lustrem", "przyjaźń", "nieporozumienie z różą". Obserwował to wszystko człowiek z łezką, smutny obserwator co chwila pokazywany światłem w innych miejscach.
Po etiudach były obrazy ze znaków. Każdy dopełniał gestem gest poprzednika tworząc całość. Następowało porozumienie bez słów. Potem człowiek z łezką wysoko ponad grupą wykonywał proste gesty, a grupa je powtarzała. Tłem muzycznym była "Księga wiatrów" zespołu Osjan. Na koniec wspólna zabawa przy wtórze piosenki "Runął już ostatni mur" zespołu Tilt. Darcie papierowych murów, taniec, uściski dłoni, radość.
W przedstawieniu poza odchodzącymi już z grupy Darkiem i Wojtkiem brali udział "nowi" - Dorota, Ilona, Gośka, Ania. Jacek pomagał przy oświetleniu. Ten spektakl był pierwszym z nazwą "od jutra" na plakacie. Był pierwszym, który wyraźnie określił styl grupy - spontaniczna zabawa, fragmentaryczna kompozycja spektaklu, elementy próby, rozgrzewki i etiud teatralnych wplecione w całość, rezygnacja ze słowa. Ale tak naprawdę pierwszym był montaż poezji "od jutra nikt..." Oba składają się w mojej pamięci w całość.
Ten pierwszy - "po bożemu na scenie", nacisk położony na słowo, na tekst poetycki, ten drugi - w holu z publicznością siedzącą na schodach, bez słów, gestem i ruchem próbujący oddać treść i emocje. Zbudowany właściwie z ćwiczeń i prób. Bo próby i spotkania warsztatowe były zawsze najważniejsze, a spektakl to spotkanie z publicznością i próba opowiedzenia czym aktualnie się bawimy.
I tak już zostało. Raz było dużo słowa, narodowe treści w spektaklu inspirowanym "Anhellim" Juliusza Słowackiego i malarstwem Jacka Malczewskiego z muzyką Józefa Skrzeka - "I ku Polszcze szli" (1986, 1988). Innym razem znowu zabawa teatralna bez słów - "Cyfrowa gra" (1986). Albo śpiewany, mówiony i tańczony "Wieczór liryczny" (1987) z piosenką zaczynającą się od słów:
"Wędrownych grajków grupa to my!
Ruchliwa żywa grupa to my!"
Potem dziwna, w wielkich emocjach tworzona etiuda "I teraz tak" (1987), zabawa motywami "Fausta" Goethego i "Mistrza i Małgorzaty" Bułhakowa - "Dziś wieczorem Faust"(1988), czyli o tym co może zdarzyć się za kulisami teatru.
Ostatnim moim pomysłem i spektaklem, który zrobiłam z grupą był "Jeden dzień z życia miasta K." (1990). Była to refleksja na temat szarzyzny życia i roli marzeń w szarym świecie. Spektakl, który, tak jak wiele innych, nie pozostawił zapisanego scenariusza, tworzony był ze wszystkimi wykonawcami na próbach z tekstów, etiud, zabaw teatralnych. Pozostawili wspomnienie o pięknej scenie gwaru budzącego się miasta zbudowanej głosami wykonawców w ciemnościach. Pozostawił, tak jak wszystkie poprzednie, silne więzi i przyjaźnie. Pozostawił, mam nadzieję, wrażliwych na sztukę i teatr ludzi. Grupę Teatralną "od jutra" oddałam Krzysiowi Ryzlakowi (od 1985 r. w grupie). Dyskretnie czuwam nad tym co robią. Teraz znowu są bardzo młodzi.
Czym zaskoczą? Teresa Mosingiewicz
Myślę jednak, że wszystko zaczęło się od moich pierwszych prób stworzenia w Kutnowskim Domu Kultury teatru poezji. 14 grudnia 1979 roku premierą spektaklu "Gałczyński", rozpoczął swój żywot Teatr Małych Form. Potem był montaż poezji Haliny Poświatowskiej "Jeszcze jedno wspomnienie" (1981 r.), "Jest w nas ten głód życia" (1982 r.) i "Przeklęta litania" wg poezji Anny Janko (1983 r.). Wtedy właśnie do Teatru Małych Form przyszli nowi ludzie - Marzena, Grażyna, Wojtek, Darek. Najpierw z fragmentów "Zielonej Gęsi" Gałczyńskiego przygotowaliśmy żart sceniczny pt. "Kominek zgasł". Była to świetna zabawa, wspólne budowanie dekoracji, wymyślanie kostiumów.
Zżyliśmy się i poznali dobrze. Ale taka zabawa przestała wystarczać. Sięgnęliśmy do poezji współczesnej. Z tekstów Lisowskiego, Brylla, Kornhausera, Moczulskiego, muzyki Vangelisa ("Niebo i piekło"), z gestu, ruchu, światła i z drewnianych krzeseł zbudowaliśmy spektakl pt. "Od jutra nikt...". Była to bardzo żarliwa wypowiedź opracowywana i przebudowywana jeszcze wiele miesięcy po premierze. Wykonawcy uczyli się mówić i poruszać na scenie, ale nie to było najważniejsze. Najważniejsza była wypowiedź. Próby i wymyślanie scenariusza. Rozmowy. Najważniejsza była trąbka - symboli pobudki i wezwania do nowego. I słowa z wiersza Krzysztofa Lisowskiego: "Od jutra nikt nie będzie nakręcał tu sprężyn".
Ci młodzi ludzie mieli żarliwość i pomysły. Byli niecierpliwi i niespokojni. Z tego twórczego niepokoju w krótkim czasie, zapraszając do współpracy zaprzyjaźnionych recytatorów, zbudowaliśmy spektakl "Ocal przed czarną godziną".
Współczesne teksty poetyckie mówione były w atmosferze konspiracyjnego zebrania nad rozbiorową mapą Polski i przeplatane fragmentami Konstytucji 3 Maja. Spektakl zagrany był raz - 3 maja 1985 r. Na plakacie jeszcze Teatr Małych Form. Na koniec tego wieczoru wykonawcy zaśpiewali z towarzyszeniem gitary "Hymn wieczorny" Stanisława Barańczaka:
Ponad głowami i ponad słowami
ponad domami i ponad dymami
ponad dachami i ponad oddechami
zapada noc
Chyba w tym momencie wszyscy stwierdzili, że to już nie jest Teatr Małych Form, że tak daleko odeszliśmy od zabawy w "Kominek zgasł", że chcemy zrobić coś jeszcze i coś więcej.
I w tym momencie były matury Marzeny, Grażyny, Darka i Wojtka. I wymyśliliśmy Jesienne Spotkania Teatralne.
I postanowiliśmy ogłosić, że Teatr Małych Form umarł.
Narodziła się Grupa Teatralna "od jutra".
25 września 1985 roku w czasie Jesiennych Spotkań Teatralnych w holu KDK odbył się niesamowity wieczór. Zbiór ćwiczeń, etiud teatralnych, czyli "Runął już ostatni mur", rozpoczął się od rozgrzewki głosu, potem zabawa w berka i etiudy: "złość przed lustrem", "przyjaźń", "nieporozumienie z różą". Obserwował to wszystko człowiek z łezką, smutny obserwator co chwila pokazywany światłem w innych miejscach.
Po etiudach były obrazy ze znaków. Każdy dopełniał gestem gest poprzednika tworząc całość. Następowało porozumienie bez słów. Potem człowiek z łezką wysoko ponad grupą wykonywał proste gesty, a grupa je powtarzała. Tłem muzycznym była "Księga wiatrów" zespołu Osjan. Na koniec wspólna zabawa przy wtórze piosenki "Runął już ostatni mur" zespołu Tilt. Darcie papierowych murów, taniec, uściski dłoni, radość.
W przedstawieniu poza odchodzącymi już z grupy Darkiem i Wojtkiem brali udział "nowi" - Dorota, Ilona, Gośka, Ania. Jacek pomagał przy oświetleniu. Ten spektakl był pierwszym z nazwą "od jutra" na plakacie. Był pierwszym, który wyraźnie określił styl grupy - spontaniczna zabawa, fragmentaryczna kompozycja spektaklu, elementy próby, rozgrzewki i etiud teatralnych wplecione w całość, rezygnacja ze słowa. Ale tak naprawdę pierwszym był montaż poezji "od jutra nikt..." Oba składają się w mojej pamięci w całość.
Ten pierwszy - "po bożemu na scenie", nacisk położony na słowo, na tekst poetycki, ten drugi - w holu z publicznością siedzącą na schodach, bez słów, gestem i ruchem próbujący oddać treść i emocje. Zbudowany właściwie z ćwiczeń i prób. Bo próby i spotkania warsztatowe były zawsze najważniejsze, a spektakl to spotkanie z publicznością i próba opowiedzenia czym aktualnie się bawimy.
I tak już zostało. Raz było dużo słowa, narodowe treści w spektaklu inspirowanym "Anhellim" Juliusza Słowackiego i malarstwem Jacka Malczewskiego z muzyką Józefa Skrzeka - "I ku Polszcze szli" (1986, 1988). Innym razem znowu zabawa teatralna bez słów - "Cyfrowa gra" (1986). Albo śpiewany, mówiony i tańczony "Wieczór liryczny" (1987) z piosenką zaczynającą się od słów:
"Wędrownych grajków grupa to my!
Ruchliwa żywa grupa to my!"
Potem dziwna, w wielkich emocjach tworzona etiuda "I teraz tak" (1987), zabawa motywami "Fausta" Goethego i "Mistrza i Małgorzaty" Bułhakowa - "Dziś wieczorem Faust"(1988), czyli o tym co może zdarzyć się za kulisami teatru.
Ostatnim moim pomysłem i spektaklem, który zrobiłam z grupą był "Jeden dzień z życia miasta K." (1990). Była to refleksja na temat szarzyzny życia i roli marzeń w szarym świecie. Spektakl, który, tak jak wiele innych, nie pozostawił zapisanego scenariusza, tworzony był ze wszystkimi wykonawcami na próbach z tekstów, etiud, zabaw teatralnych. Pozostawili wspomnienie o pięknej scenie gwaru budzącego się miasta zbudowanej głosami wykonawców w ciemnościach. Pozostawił, tak jak wszystkie poprzednie, silne więzi i przyjaźnie. Pozostawił, mam nadzieję, wrażliwych na sztukę i teatr ludzi. Grupę Teatralną "od jutra" oddałam Krzysiowi Ryzlakowi (od 1985 r. w grupie). Dyskretnie czuwam nad tym co robią. Teraz znowu są bardzo młodzi.
Czym zaskoczą? Teresa Mosingiewicz
A tak to pamięta Grupowy...

na początku byłem widzem
Pamiętam, jak Grażyna Błaszczyk zaprosiła mnie na próbę spektaklu "Od jutra nikt...". Byłem wtedy w pierwszej klasie liceum i wszystkie działania, które ukazały się moim oczom, a którymi kierowała Teresa, były czymś nowym i bardzo dziwnym. Fajnie, pomyślałem, choć tak do końca nie wiedziałem, o co w tym wszystkim chodzi. Spektaklu nie widziałem, leżałem w łóżku chory na grypę. "Ocal przed czarną godziną" przeżyłem bardzo, chyba jak wszyscy widzowie tego pamiętnego 3 maja 1985 roku. Miałem wrażenie, że uczestniczę w czymś wielkim, a do tego zakazanym.
Później przyszły 1 Jesienne Spotkania Teatralne, na które chodziłem ze wszystkimi znajomymi. Pamiętam wieczór gospodarzy i "Runął już ostatni mur" - siedziałem na schodach i przyglądałem się jak młodzi ludzie z kilku prostych gestów i znaków potrafią wyrazić tyle rzeczy, jak "robią teatr" i jak wielką im to sprawia przyjemność. Pomyślałem sobie, że to jest to, "co Tygrysy lubią najbardziej!"
potem zostałem "odjutrzakiem"
Oj, nie było to takie proste! Co prawda Teresa nie robiła żadnych eliminacji czy przesłuchań potencjalnych kandydatów do Grupy, jednak trzeba było przyjść do Domu Kultury i powiedzieć, że chce się zostać aktorem. A to było już trudniejsze... Jednak udało mi się przemóc "wrodzoną skromność" i przyjść do pokoju nr 7. Przyszedłem i zostałem do dziś. Tutaj spędziłem wspaniałe chwile życia, tutaj poznawałem nowych ludzi, aktorów, reżyserów, tutaj wreszcie spotkałem przyjaciół, dla których teatr był wszystkim .
Pamiętam "I ku Polszcze szli" - mój pierwszy spektakl i tremę z nim związaną, i to, jak spadł mi karabin z pleców, i jak zgasła lampa naftowa, i jak skrzydła Eloe nie chciały się odpiąć. I brawa na koniec. To było wspaniałe uczucie! Każdy występ był czymś wyjątkowym, nowym wyzwaniem dla własnych słabości. Jeszcze wtedy nie wiedziałem, że mogą być silniejsze emocje...
a teraz jestem "Grupowym"
To prawda, że myślałem długo o tym, aby stworzyć "coś". Gdy nadarzyła się ku temu okazja postanowiłem ją wykorzystać. Byłem na praktykach w KDK-u (studiowałem już we Wrocławiu) w planach były 6 Jesienne Spotkania Teatralne, na których Grupa powinna się zaprezentować. Poprosiłem Teresę, aby pozwoliła mi wykorzystać pomysł, nad którym wcześniej pracowała z Grupą. Zgodziła się, i w ten sposób powstało "Znajdź mnie" - opowieść sceniczna oparta na micie Orfeusza i Eurydyki. To, co przeżyłem podczas prób z ośmioma nieobliczalnymi kobietami, to co one przeżyły, gdy zobaczyły skąpe kostiumy nimf, i wspólna radość gdy opadła kurtyna i nerwy - tego nie da się opowiedzieć.
Później "Gesty znaki symbole wspomnienia" będące podsumowaniem XIII premier i nowe, już "tylko moje" odjutrzaki - dwie Ole (Aftowicz i Mrozowicz) i Weronika (Michalska). Kolejne Spotkania Teatralne przyniosły "Tragedię Szkocką", która była moją wersją "Makbeta" Szekspira. Było to wówczas największe przedsięwzięcie teatralne i wyzwanie dla Grupy - kostiumy, rekwizyty, scenografia i wspaniała muzyka M. Musorgskiego.
Pierwsze trzy spektakle były próbami teatru ruchu, który był mi bliski. Mimo to przemówiliśmy już w marcu 1992 r. "Kołami samotności", przemówiliśmy, a nawet kilka osób zaśpiewało publicznie i do mikrofonu. Spektakl ten był odzwierciedleniem stanu mojego ducha, ale całe szczęście nie zaraziłem nikogo czarnymi myślami o samotności.
Było także wesoło, a to za sprawą kolejnych spektakli i monodramów. "Żywot Łazika z Tormesu" i "Rzeczy mniejsze" (monodramy) bawiły i bawią ludzi do dziś. "ABC dobrego wychowania", które powstało na obozie teatralnym w Zuzinowie, było wariacjami na temat podręcznika bon tonu Ireny Gumowskiej. Grupie udało się stworzyć odpowiedni klimat i pokazać w krzywym zwierciadle, jak to z naszą kulturą osobistą jest naprawdę.
Grupa to przede wszystkim ludzie. Z nimi się pracuje, dla nich pisze scenariusze i tworzy konkretne postaci. Najlepszym przykładem, że tak właśnie jest była "Alicja". Zafascynowany lekturą "Alicji w krainie czarów" L. Carrolla stwierdziłem, że taką Alicję mam w Grupie. Była nią Ela Gontarek - wspaniała i rezolutna młoda osóbka, o dużym uroku osobistym i niebanalnym poczuciu humoru. Był także wspaniały Kot i Kapelusznik, okrutne Królowe i niezdecydowany Król, Suseł, Mysz i Gryfon, Biały Królik i Zając Marcowy - wszyscy udowodnili, że są zgranym i doświadczonym zespołem. I kiedy już byliśmy na tyle pewni, że nadszedł czas, aby zrobić coś "na poważnie", okazało się, że większość aktorów właśnie zdaje maturę i wyjeżdża z Kutna. Ta historia miała się powtarzać regularnie co kilka lat. Mimo to, udało się nam tworzyć zespoły teatralne, które realizują ciekawe wydarzenia teatralne.
Trudno mi wymienić wszystkie osoby, dzięki którym powstały niezapomniane spektakle i role. Trudno jest także powiedzieć, który spektakl jest dla mnie najważniejszy. Najbliższym, jest mi zawsze ten ostatni, lecz bardzo cenie kilka z nich... "Strzępy", "Tutaj czy gdzie indziej", "Pamiętnik z okresu dojrzewania", "Nie lubię pożegnań" czy monodram "Gimnazjalistka".
Przez te lata graliśmy w wielu miastach i miasteczkach Polski, wystąpiliśmy w Anglii, zdobyliśmy wiele nagród na festiwalach teatralnych, zapraszano nas na przeglądy, oblegaliśmy Konkursy Recytatorskie i spędzaliśmy ze sobą mnóstwo czasu. Wiele osób opuściło Grupę, lecz na ich miejsce pojawili się nowi szaleńcy, którzy w teatrze szukają schronienia.
Przed nimi nowe spektakle... Krzysztof Ryzlak
Pamiętam, jak Grażyna Błaszczyk zaprosiła mnie na próbę spektaklu "Od jutra nikt...". Byłem wtedy w pierwszej klasie liceum i wszystkie działania, które ukazały się moim oczom, a którymi kierowała Teresa, były czymś nowym i bardzo dziwnym. Fajnie, pomyślałem, choć tak do końca nie wiedziałem, o co w tym wszystkim chodzi. Spektaklu nie widziałem, leżałem w łóżku chory na grypę. "Ocal przed czarną godziną" przeżyłem bardzo, chyba jak wszyscy widzowie tego pamiętnego 3 maja 1985 roku. Miałem wrażenie, że uczestniczę w czymś wielkim, a do tego zakazanym.
Później przyszły 1 Jesienne Spotkania Teatralne, na które chodziłem ze wszystkimi znajomymi. Pamiętam wieczór gospodarzy i "Runął już ostatni mur" - siedziałem na schodach i przyglądałem się jak młodzi ludzie z kilku prostych gestów i znaków potrafią wyrazić tyle rzeczy, jak "robią teatr" i jak wielką im to sprawia przyjemność. Pomyślałem sobie, że to jest to, "co Tygrysy lubią najbardziej!"
potem zostałem "odjutrzakiem"
Oj, nie było to takie proste! Co prawda Teresa nie robiła żadnych eliminacji czy przesłuchań potencjalnych kandydatów do Grupy, jednak trzeba było przyjść do Domu Kultury i powiedzieć, że chce się zostać aktorem. A to było już trudniejsze... Jednak udało mi się przemóc "wrodzoną skromność" i przyjść do pokoju nr 7. Przyszedłem i zostałem do dziś. Tutaj spędziłem wspaniałe chwile życia, tutaj poznawałem nowych ludzi, aktorów, reżyserów, tutaj wreszcie spotkałem przyjaciół, dla których teatr był wszystkim .
Pamiętam "I ku Polszcze szli" - mój pierwszy spektakl i tremę z nim związaną, i to, jak spadł mi karabin z pleców, i jak zgasła lampa naftowa, i jak skrzydła Eloe nie chciały się odpiąć. I brawa na koniec. To było wspaniałe uczucie! Każdy występ był czymś wyjątkowym, nowym wyzwaniem dla własnych słabości. Jeszcze wtedy nie wiedziałem, że mogą być silniejsze emocje...
a teraz jestem "Grupowym"
To prawda, że myślałem długo o tym, aby stworzyć "coś". Gdy nadarzyła się ku temu okazja postanowiłem ją wykorzystać. Byłem na praktykach w KDK-u (studiowałem już we Wrocławiu) w planach były 6 Jesienne Spotkania Teatralne, na których Grupa powinna się zaprezentować. Poprosiłem Teresę, aby pozwoliła mi wykorzystać pomysł, nad którym wcześniej pracowała z Grupą. Zgodziła się, i w ten sposób powstało "Znajdź mnie" - opowieść sceniczna oparta na micie Orfeusza i Eurydyki. To, co przeżyłem podczas prób z ośmioma nieobliczalnymi kobietami, to co one przeżyły, gdy zobaczyły skąpe kostiumy nimf, i wspólna radość gdy opadła kurtyna i nerwy - tego nie da się opowiedzieć.
Później "Gesty znaki symbole wspomnienia" będące podsumowaniem XIII premier i nowe, już "tylko moje" odjutrzaki - dwie Ole (Aftowicz i Mrozowicz) i Weronika (Michalska). Kolejne Spotkania Teatralne przyniosły "Tragedię Szkocką", która była moją wersją "Makbeta" Szekspira. Było to wówczas największe przedsięwzięcie teatralne i wyzwanie dla Grupy - kostiumy, rekwizyty, scenografia i wspaniała muzyka M. Musorgskiego.
Pierwsze trzy spektakle były próbami teatru ruchu, który był mi bliski. Mimo to przemówiliśmy już w marcu 1992 r. "Kołami samotności", przemówiliśmy, a nawet kilka osób zaśpiewało publicznie i do mikrofonu. Spektakl ten był odzwierciedleniem stanu mojego ducha, ale całe szczęście nie zaraziłem nikogo czarnymi myślami o samotności.
Było także wesoło, a to za sprawą kolejnych spektakli i monodramów. "Żywot Łazika z Tormesu" i "Rzeczy mniejsze" (monodramy) bawiły i bawią ludzi do dziś. "ABC dobrego wychowania", które powstało na obozie teatralnym w Zuzinowie, było wariacjami na temat podręcznika bon tonu Ireny Gumowskiej. Grupie udało się stworzyć odpowiedni klimat i pokazać w krzywym zwierciadle, jak to z naszą kulturą osobistą jest naprawdę.
Grupa to przede wszystkim ludzie. Z nimi się pracuje, dla nich pisze scenariusze i tworzy konkretne postaci. Najlepszym przykładem, że tak właśnie jest była "Alicja". Zafascynowany lekturą "Alicji w krainie czarów" L. Carrolla stwierdziłem, że taką Alicję mam w Grupie. Była nią Ela Gontarek - wspaniała i rezolutna młoda osóbka, o dużym uroku osobistym i niebanalnym poczuciu humoru. Był także wspaniały Kot i Kapelusznik, okrutne Królowe i niezdecydowany Król, Suseł, Mysz i Gryfon, Biały Królik i Zając Marcowy - wszyscy udowodnili, że są zgranym i doświadczonym zespołem. I kiedy już byliśmy na tyle pewni, że nadszedł czas, aby zrobić coś "na poważnie", okazało się, że większość aktorów właśnie zdaje maturę i wyjeżdża z Kutna. Ta historia miała się powtarzać regularnie co kilka lat. Mimo to, udało się nam tworzyć zespoły teatralne, które realizują ciekawe wydarzenia teatralne.
Trudno mi wymienić wszystkie osoby, dzięki którym powstały niezapomniane spektakle i role. Trudno jest także powiedzieć, który spektakl jest dla mnie najważniejszy. Najbliższym, jest mi zawsze ten ostatni, lecz bardzo cenie kilka z nich... "Strzępy", "Tutaj czy gdzie indziej", "Pamiętnik z okresu dojrzewania", "Nie lubię pożegnań" czy monodram "Gimnazjalistka".
Przez te lata graliśmy w wielu miastach i miasteczkach Polski, wystąpiliśmy w Anglii, zdobyliśmy wiele nagród na festiwalach teatralnych, zapraszano nas na przeglądy, oblegaliśmy Konkursy Recytatorskie i spędzaliśmy ze sobą mnóstwo czasu. Wiele osób opuściło Grupę, lecz na ich miejsce pojawili się nowi szaleńcy, którzy w teatrze szukają schronienia.
Przed nimi nowe spektakle... Krzysztof Ryzlak
Oba teksty powstały przed 18.urodzinami zespołu i staramy się je uzupełniać na bieżąco.
Już wtedy wydawało się nam, że istniejemy od tak dawna, że warto własne wspomnienia uporządkować.
Za nami już 30. lat nieprzerwanej współpracy z młodzieżą, która była, jest i będzie...
Która nadaje sens naszej pracy!
"ODJUTRZAKI" - KOCHAMY WAS!!!!!
Już wtedy wydawało się nam, że istniejemy od tak dawna, że warto własne wspomnienia uporządkować.
Za nami już 30. lat nieprzerwanej współpracy z młodzieżą, która była, jest i będzie...
Która nadaje sens naszej pracy!
"ODJUTRZAKI" - KOCHAMY WAS!!!!!